UE. Zatwierdzono porozumienie ws. europejskiego aktu o wolności mediów

UE. Zatwierdzono porozumienie ws. europejskiego aktu o wolności mediów

Ambasadorowie państw członkowskich UE zatwierdzili w piątek 19 stycznia porozumienie osiągnięte na przełomie roku między Radą UE a negocjatorami Parlamentu Europejskiego w sprawie nowego prawa ustanawiającego wspólne ramy usług medialnych na rynku wewnętrznym UE (European Media Freedom Act). Porozumienie osiągnięto już w grudniu, ale do połowy stycznia trwały jeszcze rozmowy dotyczące niektórych motywów tego rozporządzenia, nadające kierunek interpretacji przepisów.

Przyjęta regulacja zawiera szereg przepisów, które będą miały fundamentalne znaczenie dla całego rynku medialnego, w tym dla wydawców prasy.

W intencji pomysłodawców przepisy „Europejskiego Aktu Wolności Mediów” („EMFA”) mają regulować i chronić wolność i różnorodność mediów w krajach Unii Europejskiej. Przepisy te są odpowiedzią na rosnące w UE obawy dotyczące upolitycznienia mediów oraz braku przejrzystości w zakresie własności mediów i przydziału państwowych środków reklamowych dostawcom usług.  Akt wprowadza m.in. zabezpieczenia pozwalające zwalczać ingerencję polityków w decyzje redakcyjne – i w przypadku mediów prywatnych, jak i publicznych – ochronę dziennikarzy i ich źródeł oraz gwarantuje wolność i pluralizm mediów.

Wydawcy w krajach UE, również poprzez swoje europejskie organizacje EMMA/ENPA (IWP jest ich członkiem) zwracali jednak w ubiegłych latach wielokrotnie uwagę na mankamenty projektowanego Aktu. IWP zabrała głos w sprawie zapisów tego aktu m.in. w styczniu 2023.

Od początku prac nad EMFA, jako reprezentanci wydawców, opowiadaliśmy się za przepisami dotyczącymi finansowania reklam ze środków publicznych czy mającymi uporządkować system pomiaru oglądalności. Popieraliśmy także przepis zabraniający inwigilowania dziennikarzy, za wyjątkiem spraw dotyczących najcięższych przestępstw (m.in. ludobójstwo, handel ludźmi).

IWP stoi jednak na stanowisku, iż – ze względu na odmienny charakter rynków medialnych w państwach członkowskich – bezpośrednio stosowane rozporządzenie nie jest najlepszym rozwiązaniem. Obok przepisów, które zasługują na poparcie, istnieją bowiem poważne ryzyka, iż regulacja nie przyniesie oczekiwanych skutków.

Akt jednak wprowadza także przepisy, które nie zasługują na poparcie. W szczególności chodzi o powołania nowego ciała – Rady ds. Usług Medialnych, która swoimi działaniami obejmie także branżę prasową. Istnieją zatem poważne obawy, iż składający się z przedstawicieli rządów organ, będzie podejmować decyzje, bez pełnej znajomości specyfiki danego krajowego rynku. Ze względu na uwarunkowania historyczne, społeczne, kulturowe, językowe nie można mówić o istnieniu jednolitego rynku medialnego w UE, zatem próba jego uregulowania nie była konieczna. Dotychczas regulacja krajowych rynków w zakresie mediów należała do kompetencji praw członkowskich. UE wykazała się tutaj – naszym zdaniem – zbyt daleko idącą ingerencją, argumentując, iż chodzi o rynek wewnętrzny i powołując się na zasadę pomocniczości próbowała udowodnić konieczność ingerencji. Stoimy na stanowisku, iż wydawcy prasy nie potrzebują regulacji wolności, ale wolności od regulacji.

Ostateczny tekst rozporządzenia nie jest jeszcze znany, znamy jednak zasadnicze brzmienie przepisów. W wyniku negocjacji PE i RE wypracowano kształt regulacji, który jest z pewnością lepszy, niż wyjściowa propozycja Komisji Europejskiej i uwzględnia niektóre przynajmniej uwagi wydawców. W szczególności zapewniono, iż kwestia ustalenia linii redakcyjnej należy do wydawców i nie musi być „uzgadniana” z redaktorami, jak było w pierwotnej wersji. Zwiększono niezależność wspomnianej Rady ds. Usług Medialnych od Komisji Europejskiej. W podejmowaniu decyzji ma Radę wspierać (bliżej nieokreślona) grupa ekspertów, ale ryzyko przeregulowania rynku medialnego wciąż istnieje. Wprowadzono także mechanizm zabezpieczający możliwość blokowania dostępu do treści przez platformy w oparciu ich własne regulaminy i warunki korzystania z usług. Po podjęciu arbitralnej decyzji o ograniczeniu dostępu do treści (także tych legalnych), wydawcy będą mieli 24 godziny na ustosunkowanie się do niej, co jednak może nie przynieść pozytywnej reakcji i materiał zostanie zablokowany. Dochodzić zatem może do sytuacji, w których materiały legalne w świetle prawa danego kraju ukażą się w druku, ale znikną z platform, będących coraz częściej dystrybutorem treści. Ograniczy się zatem ich dostępność, ze szkodą dla czytelników i w konsekwencji dla dziennikarzy i wydawców.

Europejski Akt o Wolności Mediów musi jeszcze zostać oficjalnie przyjęty przez PE i RE, co ma nastąpić w marcu, tak by został opublikowany jeszcze przed europejskimi wyborami.